sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 8


All I want is nothing more
To hear your knocking at my door
Cause' if I could see your face once more
I could die a happy women I'm sure


-Lu może raczysz mi wyjaśnić dlaczego się nie odzywasz? Zmieniłam tylko mieszkanie. Numer telefonu dalej jest ten sam. Coś się stało, że odkąd się wyprowadziłam nie dajesz znaku życia? Przez cały tydzień się o Ciebie martwię i czekam aż zadzwonisz ale coś takiego się nie dzieję. O co chodzi?
pip pip

Po tygodniu dzwonienia do tego głąba postanowiłam w końcu zostawić mu wiadomość na poczcie głosowej. Odkąd się wyprowadziłam nawet nie zadzwonił, nie mówiąc o odwiedzinach. Może coś mu się stało?Nieee... Jego rodzice na pewno daliby mi znać. Moją nadzieją była jeszcze uczelnia ale ten idiota przestał chodzić na zajęcia albo umiejętnie mnie unika...Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Sądziłam, że ta przeprowadzka to dobry pomysł, że jeśli od siebie odpoczniemy to będzie coraz lepiej, a tu okazuję się, że jest coraz gorzej. On nawet nie wie jak okropny ból mi sprawia. Jest moim przyjacielem, był dla mnie jak brat, a teraz tak ewidentnie mnie olewa. Nie wiem co mam teraz zrobić. Szybko poszłam do kuchni i rozbiłam jedną ze szklanek. Podniosłam z podłogi lśniący kawałek szkła i przejechałam nim po ręce. Gdy zaczęła płynąć krew zrobiło mi się jakoś lżej. Schowałam ten kawałek do kosmetyczki, a resztki po szklance i zamiotłam i wrzuciłam do kosza. Muszę sobie teraz jakoś radzić bez Luigi'ego...


-Ana! Ana! Zejdź na dół- krzyczę stojąc przed jej oknem i czekając aż zejdzie.
-Lu? Co ty tutaj robisz?- pyta zaspana, wyglądając przez okno
-Muszę Ci coś szybko powiedzieć- odwraca się, zapewne chcąc zobaczyć, która jest godzina. Znam  ją tak dobrze.
- O 7 rano w sobotę? Serio?
-Błagam zejdź. To ważne.
-Już idę, księżniczko- uśmiecha się i znika, jednak po chwili stoi obok mnie.- Słucham co jest takiego ważnego?
-Rodzice pozwolili mi jechać z Tobą na wakacje- rzuca się na Ciebie i mocno Cię przytula.
-Jejku, jak się cieszę. Spędzimy razem wakacje.
-Już się nie mogę doczekać.
-Na zawsze razem.- mówicie równocześnie i łapiecie się za małe palce.


Budzę się rano z ogromnym bólem głowy. ten sen wcale mi nie pomaga. Mieliśmy wtedy po 10 lat  i nie mogliśmy wytrzymać bez siebie nawet jednej głupiej  godziny. Teraz nie widziałem się z nią przez tydzień. Wiem, że dzwoniła, jednak nie odebrałem. Sama chciała chciała się wyprowadzić, więc niech teraz ponosi konsekwencję swoich decyzji. Tęsknię za nią, to fakt, ale muszę jej pokazać, że jej miejsce jest w moim mieszkaniu. Wiem też, że takim zachowaniem nie pokazuję swoich uczuć do niej ale ona musi wrócić i koniec kropka. Telefon zaczyna wibrować, podnoszę go z podłogi i czytam wiadomość od kumpla.

Giulio: Stary idziesz z nami na imprezę do Daniela?
Ja: Jeszcze pytasz. Pewnie, że idę. Załatwiliście coś?
Giulio: Wszystko załatwione, nie martw się.
Ja: Czuję, że będziemy się świetnie bawić.
Giulio: Jak zawsze.

Rzucam telefon na ziemię, jednak on znowu daje o sobie znać. ludzie dajcie mi spokój, chcę odespać wczorajszą imprezę.

Trener: Luigi masz się dzisiaj stawić u prezesa.
Ja: A jeśli tego nie zrobię?
Trener: Wylatujesz.
Ja: Okay.

Niech się wszyscy srają i ode mnie odpierdolą. Mam dość. Idę dzisiaj na imprezę i mam zamiar się dobrze bawić. Ponoć na kaca najlepsza jest poprawka, więc tak zrobię.


Zapraszamy na kolejny rozdział :D Mamy nadzieję, że wam się spodoba :D Pozdrawiamy :*

2 komentarze: