sobota, 13 lutego 2016

Informacja

Witajcie!
Długo nad tym myślałyśmy i doszłyśmy do wniosku, że pora zawiesić bloga. Mamy wrażenie, że prowadzimy go tylko dla siebie ponieważ nie ma żadnego odzewu ze strony czytelników (oprócz dwóch pierwszych postów). Wiemy, że to opowiadanie nie jest wielkim dziełem sztuki ale nawet jeden komentarz sprawia nam radość i jest dla nas ważny.
Drugim powodem jest brak weny, a jak wiadomo bez niej ciężko jest napisać coś sensownego. Bardzo nam przykro, że zawieszamy bloga ale mamy nadzieję, że jeszcze tu wrócimy.
Pozdrawiamy!

piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 4



It's sad, so sad
It's a sad, sad situation.
And it's getting more and more absurd.
It's sad, so sad
Why can't we talk it over?
Oh it seems to me 
That sorry seems to be the hardest word.


Nosz do cholery jasnej... Dlaczego ona musi zawsze znaleźć problem tam gdzie go nie ma?!
Chciałem ją przeprosić, a ona oczywiście zaczęła krzyczeć na cały blok...Co za baba... Wkurzony idę się położyć i zaraz zasypiam.


Leżę na kocyku razem z moją przyjaciółką, na łące obok domu i obserwujemy niebo.
-Wiesz co Lu?
-Co Ana?
-Dzisiaj jest noc, spadających gwiazd...
-Wiem o tym. Właśnie dlatego tu leżymy i patrzymy czy jakaś nie spada.- przerywam jej.
-Chodzi mi o to, że gdy zobaczymy spadającą gwiazdę to musimy pomyśleć życzenie i ono się spełni.
-Bzdury gadasz.- mówię i leżymy w ciszy przez jeszcze pół godziny aż nagle Ana wskazuje ręką na niebo.
-Szybko pomyśl życzenie Lu!!!
"Chciałbym żebyśmy zostali parą na zawsze."- myślę i mam nadzieję, że moje marzenie się spełni.
-Czego sobie życzyłeś?
-Nie mogę Ci powiedzieć bo inaczej się nie spełni, tata mi tak mówił.
-Masz rację. To nie mów. Ja też chcę żeby moje życzenie się spełniło.- resztę nocy spędzamy w milczeniu i obserwujemy gwiazdy.

Budzę się słysząc hałas. Nic sobie z tego nie robię i wspominam swój sen. To było kiedy poszliśmy do pierwszej klasy gimnazjum. Byłem w niej tak cholernie zakochany, że przyjaźń mi nie wystarczała. Jednak Ana chyba nie odwzajemniała moich uczuć, a o tym co ja do niej  czuję się nie dowiedziała i tak przez cały czas odkąd się poznaliśmy jesteśmy ciągle przyjaciółmi. Teraz mi już przeszło. Znam pełno dziewczyn, które zrobią wszystko byleby się tylko ze mną przespać. Nie potrzeba mi kogoś na stałe, to zbyt wielkie poświęcenie. Znów słyszę jakieś hałasy i postanawiam wstać. Otwieram drzwi i widzę Ane krzątającą się po mieszkaniu, najprawdopodobniej czegoś szukając.
-Szukasz czegoś?-odpowiada mi cisza.- Nawet nie raczysz na mnie popatrzeć?
-Nie widzę takiej potrzeby.- odpowiada obojętnie i upija łyk kawy.
-Skoro tak.- zamykam swój pokój i idę sobie zrobić śniadanie.


Nie mam zamiaru z nim rozmawiać ani nawet na niego patrzeć. Bęcwał. Nie jestem taka jak te wszystkie jego naiwne laski, które wskakują mu do łóżka bo się uśmiechnął.... Znam go prawie całe moje życie i wiem jaki jest. Nie mogę mu we wszystkim ustępować bo jest wielką gwiazdką, pewnie już spadającą... Wracając do rzeczy ważniejszych. Od jakiejś godziny szukam mojego notatnika na zajęcia i nie potrafię go znaleźć, Jest mi mega potrzebny i na dodatek za pół godziny muszę być już na uczelni. Zaglądam pod łóżko i znajduję to czego szukałam. Szczęśliwa wyciągam zeszyt i wychodzę trzaskając drzwiami.

Podczas gdy Ana była na zajęciach, Luigi siedział w domu i oglądał telewizję. . Nagle ktoś zapukał do drzwi. Z racji  tego, że telewizor był głośno chłopak nie usłyszał tego, że ktoś dobija się do mieszkania. Dopiero gdy pukanie stało się głośniejsze, Luigi wstał i otworzył drzwi. Gdy zobaczył osoby stojące naprzeciw niego nie potrafił ukryć zdziwienia.
-Mama? Tata? Rodzice Any? Co wy tu robicie?-zapytał zszokowany
-Przyjechaliśmy was odwiedzić.- odpowiedzieli rodzice chłopaka.
-A my postanowiliśmy zostać na kilka dni.- odparli równocześnie mama i tata Any.
"No to zajebiście"- pomyślał Luigi.