sobota, 25 czerwca 2016

Epilog


You were the shadow to my light
Did you feel us

Znaliśmy się od dziecka. przyjaźniliśmy się całe życie. Doskonale pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. To był najlepszy dzień jaki kiedykolwiek udało mi się przeżyć. Zyskałam przyjaciela. Bratnią duszę. Osobę, której mogłam wszystko powiedzieć. Osobę, której mogłam zaufać. 
Osobę, która zawsze była przy mnie...

Where are you now
Was it all in my fantasy
Where are you now
Were you only imaginary
Where are you now

Wyznałeś mi miłość. Myślałam, że od tej pory nic nas nie może rozdzielić. Myliłam się... Musiałam wyjechać, a ty nie zrobiłeś niczego żeby mnie powstrzymać. Nawet za mną nie pojechałeś. Minął rok. Przestałeś się do mnie odzywać. Zaczynam myśleć, że tak naprawdę nigdy Cię nie spotkałam, że byłeś tylko wytworem mojej wyobraźni. Mam wrażenie, że byłeś wymyślony. Jeśli jednak nie, to gdzie teraz jesteś?

I'm faded
I'm faded
So lost
I'm faded
I'm faded
So lost
I'm faded

Nie widziałam Cię od 365 dni. Czuję się samotna. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ciągle o Tobie myślę. Czy ty też czasami o mnie myślisz? Czy tęsknisz? Zostawiając mnie, zabrałeś mi wszystko. Szansę na szczęście. Szansę na miłość.Już nawet nie wiem jak to jest się śmiać. Zniszczyłaś mnie. Czuję się tak bardzo zagubiona...wyblakła...

Without your love I'll be
So long and lost, are you missing me?


A więc opowiadanie dobiegło końca.
 Dziękujemy za waszą obecność i komentarze
. Życzymy udanych wakacji :*

piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 13




If I never loved you, if I never felt your kiss
If I never had you. I know that I'd
I still would have mourned you
I would have missed your smile.




-Lu! W tej chwili masz mi powiedzieć co się wczoraj stało!!- krzyczę na niego stojąc w kuchni, podczas gdy on spokojnie je sobie śniadanie na stołku barowym naprzeciwko mnie.
-Ana, powiem. Daj mi zjeść to po pierwsze, po drugie nie drzyj się na mnie.
-Wybacz. Nie możesz dokończyć później tego śniadania?
-Ne.- koniec rozmowy. Super. Co za uparty dziad...Ugh!
Po 10 minutach odkłada w końcu talerz do zmywarki i siada na miejscu, które wcześniej zajmował.
-Co pamiętasz jako ostatnie?
-Szłam się napić bo mnie wołali.
-Nic więcej?
-Nic.
-Ugh. No dobrze. Zadzwoniłaś do mnie i...
-O Boże! Lu, przepraszam. Gadałam wtedy głupoty. Zapomnij o tym.
-Czyli pamiętasz. Super.- mówi naburmuszony i wstaje.
-Luigi, o co Ci chodzi?
-O nic- odpowiada i wychodzi na balkon. Idę za nim. Musimy sobie wszystko wyjaśnić. Nie może zachowywać się jak rozwydrzony bachor.
-Luigi! Masz natychmiast wyjaśnić mi swoje zachowanie.
-Nie powinno Cię ono obchodzić.
-No popatrz, a jednak mnie obchodzi..Luigi przyjaźnimy się od dziecka, wszystko co dotyczy Ciebie mnie obchodzi.
-No właśnie, Ana. Przyjaźnimy.
-Żałujesz tego?
-Nie! Ana, nigdy tak nie myśl. Po prostu ... chodzi o to, że...
-O co chodzi Luigi? Do rzeczy.
-Wczoraj gdy po mnie zadzwoniłaś, to gdy prowadziłem Cię do samochodu to mnie pocałowałaś, a później powiedziałaś, że...powiedziałaś....że..
-Lu, co takiego powiedziałam?- pytam zniecierpliwiona jego jąkaniem.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz, a ja... a ja gdy szliśmy spać powiedziałem Ci to samo.- patrzę na niego oniemiała. Mam wrażenie, że moja szczęka dotyka ziemi.
-Luigi, ja, ja..
-Wiem, wiem. Nie mówiłaś nic z tych rzeczy, to były głupoty. Rozumiem.
-Lu to nie tak.
-A jak? Ana, ja się w Tobie do cholery zakochałem, a ty mi mówisz, że to nie tak.
-Lu!- krzyczę po czym chwytam jego twarz w dłonie i całuję.- Mogę co powiedzieć?- kiwa głową z uśmiechem na twarzy.- Kocham Cię. Zawsze Cię kochałam. Uświadomiłam to sobie gdzieś w gimnazjum gdy oglądaliśmy spadające gwiazdy.- czuję, że mówiąc to równocześnie się rumienie i zaczynam płakać.
-Nie płacz słonko. Ja Ciebie też kocham.- wyznaje i całuje mnie po raz kolejny.
-Lu, tylko jest jeden problem.
-Jaki? Znowu się tniesz? Obiecałeś, że tego nie robisz.
-Skoro obiecałam to tego nie robię.
-To dobrze.- uśmiecha się tak, że uśmiech dotyka jego oczu.
-Luigi nie jest dobrze bo ja... bo ja postanowiłam wyjechać i mam już kupione mieszkanie i bilety na lot do Stanów...

Musimy się powoli z Wami żegnać bo do końca został tylko epilog :(