piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 7


Now Please Don't Go
Most Nights I hardly sleep when I'm alone
Now Please Don't Go, oh no 
I think of you whenever I'm alone
So Please Don't Go


* Miesiąc później
To już dzisiaj. Dzisiaj wyprowadzam się od mojego przyjaciela. Całą ostatnią noc nie mogłam przestać płakać. Nie chciałam żeby kiedykolwiek doszło to takiej sytuacji ale trudno....stało się. Myślałam...miałam nadzieję, że po tej nocy gdy Lu wyznał, że mnie potrzebuje coś się zmieni. Aczkolwiek było tylko gorzej. Codziennie zaczął chodzić na imprezy i nie wracał na noc. Chciałam żeby się o mnie postarał, chciałam żeby mnie zatrzymał ale chyba się przeliczyłam...


Jestem idiotą. Tak, tak wiem, proszę obrzucajcie mnie pomidorami. Zasłużyłem. Sądziłem, że jeśli powiem jej o tym, że jej potrzebuję to mnie nie zostawi, a tym czasem ona sobie swobodnie  rozmawiała z rodzicami jakiego mieszkania potrzebuje... Wkurwiłem się i zacząłem chodzić na imprezy i nie wracałem na noc do domu. Chuj. Nawet nie wiem czy mam ochotę iść się z nią pożegnać. Wystawiła mnie. Przyjaciele tego nie robią. No dobra może i nie jestem bez winy, no ale do cholery jasnej na świecie istnieje jeszcze coś takiego jak rozmowa! Wyjaśnilibyśmy obie wszystko i byłoby jak dawniej. Siedzę sobie w pokoju i słyszę hałas w salonie. Wychodzę i widzę jak Ana wynosi wszystkie pudła ze swojego pokoju.
-Ciągle uważasz, że to taki super pomysł?- prycham opierając się o framugę drzwi mojego pokoju
-Rodzice kupili mi mieszkanie- to po pierwsze, a po drugie potrzebuje tego.
-Mnie też ponoć potrzebujesz. Czyżbyś zapomniała?
-To nie tak ja...
-A jak? Może w końcu porozmawiamy jak cywilizowani ludzie.
-Rozmawiamy.
-Kurwa Ana, nie o to mi chodzi...- wzdychasz i podchodzi do niej.- Nie chcę żebyś mnie zostawiała, jesteśmy do kurwy nędzy przyjaciółmi!- chwytam jej podbródek i podnosze tak by w końcu popatrzyła w moje oczy.
-Lu, ja tak nie mogę. Wiem, że się przyjaźnimy ale zrozum tak będzie dla nas najlepiej. Musimy od siebie odpocząć
-Ja tak nie uważam.- wyrywa się z mojego uścisku, zabiera walizkę i kieruje się w stronę drzwi- Gdzie reszta pudeł?
-Kup sobie okulary, gość od ekipy przeprowadzkowej wszystkie już zabrał.
-Ana nie odchodź.- chwytam ją za łokieć i przybliżam do siebie. 
-Zdecydowałam już i zdania nie zmienię.- patrzymy sobie głęboko w oczy i nagle uderza we mnie olśnienie, jednak chyba już jest za późno ponieważ Ana odwróciła się i wyszła zamykając za sobą drzwi.
-Ana ja coś do Ciebie czuję.- szepcze do drzwi, wiedząc, że i tak mnie nie usłyszy.


-Ana ja coś do Ciebie czuję.- słyszę głos Luigi'ego i nie mogę uwierzyć, ze to powiedział.Wsiadam do windy, która akurat przyjechała żeby tylko się nie rozmyślić. Może jeszcze jakiś czas temu bym zawróciła i wpadła mu w ramiona, jednak nie dzisiaj. Nie teraz. Nie mam pewności, że mówi to szczerze. Nie chcę żeby mnie zranił...znowu...Wszyscy tylko nie on.
Na dole przed blokiem czekają już na mnie rodzice.
-Gotowa/.- pyta mama przytulając mnie
-Jak nigdy.
-To jedziemy do Twojego nowego domu.
Jestem mega podekscytowana gdy wysiadamy z samochodu i kierujemy się w stronę bloku, w którym znajduję się nowe mieszkanie. To tak trochę jakbym zaczynała nowe życie. Mam tylko nadzieję, że Lu w nim pozostanie i nie zapomni o naszej przyjaźni. Znam go od dziecka i nie chcę żeby jakieś jego durnowate zachowanie przekreśliło tyle lat wspólnej drogi...



Zapraszamy na siódemkę! Miłego czytania :D a my już szykujemy gardła na jutrzejsze wielkie wydarzenie :D a ktoś z Was wybiera się jutro do Tauron Areny Kraków? :D

2 komentarze:

  1. Przypadek, że tu jestem? Nie sądzę xd Jeśli chodzi o blogi jestem wybredna i często rezygnuję po pierwszym rozdziale jeśli coś mi nie przypadnie do gustu, nawet jeśli jest o osobie, którą ubóstwiam. Azzurri, jedna z lepszych reprezentacji... A Luigi? Nie wiem, co podkusiło cię, do stworzenia takiego chuligana, ale jest świetny. Pisz dalej, bo jest naprawdę ciekawie ;) Weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny jak każdy <3
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń